-Siema,siostra!-krzyknął.
-Nie drzyj mordy,bo Ci ją obiję!-warknęłam na niego.
-Chill out Kath, już idę-wyszedł.
Ja mu się wychilluje. Prędzej on będzie latał szukać mieszkania. Zrobiłam napój otrzeźwiający i udałam się z nim na górę. Poszłam ubrać się, bo nie pójdę przecież w piżamie z pingwinami. Ubrałam krótkie spodenki i bluzkę z napisem: 'Whatever"'. Włosy spięłam w kucyka. Nie malowałam się, bo i tak w studiu będę malowana i czesana. Wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Po drodzę kupiłam sobie kanapkę. Dotarłam na miejsce w ciągu pół godziny. W środku budynku czekał Stef. Przywitałam się z nim. Kazał iść do garderoby. Tak zrobiłam. W garderobie było jasno i przestronno. Na powitanie wyszła mi kobieta w średnim wieku.
-Dzień dobry! Siadaj skarbeczku na krześle!-powiedziała wesoło.
-Dzień dobry, a kim pani jest?
-Ja nie mądra! Manuela Montoya, matka tego debila znaczy Stefano-uśmiechnęła się.
-Katherina Navarro,miło mi poznać
Pani Montoya zajęła się moją fryzurą i makijażem. Jak na starszą panią miała talent. Przypominała mi moją mamę. Ubrałam sukienkę z wyciętymi plecami. Manuela zaprowadziła mnie na plan. To co tam zobaczyłam dosłownie zwaliło mnie z nóg. A mianowicie Marc Bartra we własnej skromnej, dupkowatej osobie siedział na Ferrari z odpiętą koszulą.
*Marc*
Pozowałem do zdjęć, gdy weszla ona. Katherina. Nie wiem co ta dziewczyna ma w sobie, ale to mnie pociąga. Podeszła do fotografa i zaczęła się o coś wykłócać. Ma charakterek, nie ma co. Patrzyłem jak wściekła wychodzi z planu. Michał pozwolił mi wyjść na przerwę. Po wyjściu zauważyłem,że Kath stoi przy ścianie z założonymi rękami.
-Coś księżniczce poszło nie po myśli?- zaśmiałem się.
-Odwal się!
-Nie tak ostro, chciałem tylko pogadać!
-Nie mamy o czym rozmawiać, żegnaj!-powiedziała i zaczęła iść w przeciwnym kierunku. Podbiegłem i złapałem ją za nadgarstek.
-Czekaj! Chciałem przeprosić!
Zatrzymała się.
-Za co?
-Za stłuczkę. Nie zauważyłem, że tam stoi twoje auto
-Twoje przeprosiny nie naprawią mi auta!
-Zapłacę za naprawę,obiecuję
-Mam gdzieś twoje pięniądze-rzekła i odeszła.
Co za tupet! Wściekły wróciłem do pozowania. Ta dziewczyna pożałuje, że nie przyjęła przeprosin. Chciała wojny? Będzie ją miała.
*Katherina*
Jak ochłonełam wróciłam na plan. Fotograf kazał mi stanąć obok Ferrari i czekać. Nie wiedziałam na co. Po chwili wszedł Bartra. Zdziwiłam się. Miałam z nim pozować? Nie doczekanie Michała. Już miałam się iść kłócić, ale pomyślałam, że można mu wykręcić niezły żart. Postanowiłam wykonać tradycyjny kawał z ukłonem. Podeszłam do Bartry. Ten stał i się dziwnie patrzył.
-Masz coś na bucie-powiedzialam.
Jak na idiotę przystało, schylił się. Zaśmiałam się.
-Dzięki za ukłon!
Usłyszałam za sobą wściekłe fuknięcie. Uśmiechnęłam się kpiąco pod nosem. Fotograf zawołał nas do zmienionej już scenerii. Mieliśmy pozować przy ścianie. Michał kazał mi położyć rękę na torsie Marca. On objął mnie ramieniem i spojrzał mi w oczy. Zatopiłam się w jego spojrzeniu. Uśmiechnął się,a ja to odwzajemniłam. Nie wiem co się ze mną dzieje. Podoba mi się i Jose i Marc. Godzina zdjęć minęła bardzo szybko. Wyszłam ze studia o 15, a o 17 mam randkę. Zapomniałam! Dogonił mnie piłkarz.
-Podobało Ci się,co?
-W twoich snach!
Odwróciłam się i odeszłam szybkim krokiem w stronę auta. Słyszalam jak krzyknął.
-Jeszcze będziesz moja!
Co za kawał dupka! Co on sobie myśli! Rozjuszona wpadłam do domu. Po drodzę złapała mnie Isabelle. Spławilam ją. Niestety jest tak uparta, że poszła za mną.
-Co się stało? No gadaj!-rzekła, gdy wchodziłam do garderoby wybrać jakieś ubranie na randkę.
-Bartra się stał! Co za dupek!-opowiedziałam jej całe zdarzenie z dzisiejszego dnia.
-Ma tupet! Ale jest słodki
-Słodki?! Okropny, egoistyczny, idiotyczny i pięknooki dupek!
-Ja też poznałam dziś chłopaka!
-Gadaj!
-Na plaży, podszedł do mnie i się przedstawił. Piękne oczy i zarąbisty uśmiech. Jutro przychodzi do nas z bratem-opowiedziała.
-Cieszę się, a teraz muszę isć wziąć prysznic, wybaczysz?
-Jasne, idź
Wzięłam kąpiel i ubrałam granatową sukienkę do połowy uda. Do tego zrobilam delikatny makijaż i wyprostowałam włosy. Wyszłam przed dom. Jose już był. Przywitałam się z nim buziakiem w policzek.
-Pięknie wyglądasz!
-Dziękuje-uśmiechnęłam się do niego.
Pojechaliśmy do restauracji z argentyńskim jedzeniem. Zamówiłam moje ulubione danie.
-Jak długo już śpiewasz?
-Odkąd miałam 5 lat zaczęło ciągnąć mnie do muzyki, a w wieku 8 lat śpiewałam w chórze...kościelnym-ząśmiałam się.
Rozmawiało się nam bardzo miło. Niestety czas leciał i trzeba było wracać do domu. Argentyńczyk odwiózł mnie do domu. Odprowadził, aż po same drzwi.
-Nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny jak ty, mogę Cię pocałować?-zapytał z niepewnością w oczach.
Przytaknęłam. Ujął moją brodę palcami i podniósł do góry. Najpierw całował delikatnie, ale jak poczuł, że nie uciekam zaczął mocniej. Przyparł mnie ciałem do futryny. Objęłam go za szyję i przyciągnęłam jak najbliżej się dało. Zlapał mnie pod udami i podniósł do góry. Objełam nogami jego biodra. Czułam się kochana. Skończyliśmy się całować.
-Zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak!
Pocałował mnie jeszcze raz i pożegnał się. Stałam i patrzyłam jak odjeżdza. Może nie wszyscy faceci to dupki?
Sesja:
Randka:
Mam nadzieję, że się podoba :) Mam pytanie: Dodawać nadal zdjęcia do rozdziałów czy nie? :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ :)
Taak dodawaj ! :D mmm ciekawe co Marc na to że ma chłopaka hahah boje się co będzie dalej :P zawalczy o nią czy nie ? xd
OdpowiedzUsuńOczywiście, że się podoba. :) Tak, dodawaj zdjęcia do rozdziałów. Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńTak, dodawaj ;) Ostatnia scena ♥ Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńNie no po prostu nie mogę! :D " matka tego debila, znaczy Stefano" xD padłam i nie wstaję :D a ta ostatnia scena... no nie wiem co powiedzieć ^_^ mniaaam :33
OdpowiedzUsuń