Muszę przemyśleć wszystko co wydarzyło się w ciągu tych dwóch dni. Już nie wiem co mam robić. Marc ze mną flirtuje, a Jose robi się coraz bardziej zazdrosny i zaborczy. Chce wiedzieć gdzie idę i z kim idę, zaczyna mi się to powoli nie podobać. Usiadłam na łóżku z zamiarem czytania książki. Gdy zaczynałam czytać przeszkodziła mi w tym Izzy. Wbiegła do mojego pokoju jak poparzona.
-Kath! I need your heeelp!
-Co drzesz mordę?! Nie widzisz, że czytam?
-Idę na randkę, a nie mam w co się ubrać!-powiedziała z paniką w oczach.
-Zaraz coś poszukam,siadaj
-Misiek,co Ci?-usiadła i spojrzała mi w oczy.
-Szkoda gadać-opowiedziałem jej co mnie trapi.
-Oj,Stara! A może ten Jose zna Marca? I dlatego jest zazdrosny?
-Wątpie... Czy ty mnie nazwałaś STARĄ?!
-Nie denerwuj się staruszku, bo Ci żyłka pęknie
Rzuciłam się na nią z poduszką. Zaczęła się drzeć jak upiór i uciekać. Goniłyśmy się po całym domu młócąc się poduchami. Po jakiejś godzinie się uspokoiłyśmy, posprzątałyśmy pierze z każdego zakamarka domu i wróciłyśmy na górę, bo do randki Isabelle zostały 2 godziny. Kazałam jej wziąć kąpiel, a ja w tym czasie poszukam sukienki i znalazłam. Kremową, lekko przed kolanko. Do tego złota biżuteria, czarne szpile i gotowe. Jak menda wyszła z łazienki to uczesałam ją w koka i zrobiłam makijaż.
-Kocham Cię, normalnie!-przytuliła mnie mocno.
-W końcu nie musisz stawać na palcach,heh-zaśmiałam się-O, królewicz przybył!
-Może i jestem od Ciebie o głowę niższa, ale tyłek Ci mogę skopać! Dobra to idę, pa!
Pożegnałam się i znowu poszłam na górę. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół i otworzyłam.
-O, hej! Co ty tu robisz?-przywitałam się z Jose.
-Przyszedłem do mojej dziewczyny, wpuścisz mnie?
Wpuściłam go do środka. Udaliśmy się do salonu. Usiadł i posadził mnie na kolanach. Wtuliłam się w jego ciepłą klatkę piersiową. Było mi wygodnie. W takiej pozycji zasnęłam. Obudziłam się kilka godzin później. Zobaczyłam, że jestem w swoim pokoju, wstałam i zeszłam na dół. Ujrzałam jak Di Maria wypija zawartość mojego barku, znaczy się mojego brata barku.
-Co ty robisz? I dlaczego wypijasz nie swój alkohol?!
-Zamknij się, nie mam ochoty Cię słuchać-powiedział, a raczej wybełkotał chłopak.
-Wyjdź z mojego domu, jak najprędzej i wróć jak będziesz trzeźwy! Do widzenia
Wstał, podszedł i uderzył mnie z otwartej ręki w twarz. Upadłam na podłogę. Usłyszałam tylko trzaśnięcie drzwiami. Leżałam tam i płakałam. Jak on mógł to zrobić?! Uszczypnęłam się, żeby się wybudzić z tego koszmaru. Jednak to nie był sen. Jose naprawdę mnie uderzył. Czułam jak tworzy mi się siniak. Wstałam i podeszłam do lustra w przedpokoju. Wyglądałam jak kupka nieszczęścia. Rozmazany makijaż i siniol na pół twarzy. Wyszłam z domu. Szłam chodnikiem przed siebie. Nagle obok mnie pojawiło się auto. Przez okno wychylał się Marc.
-C zemu spacerujesz sama nocą?! Wiesz ilu zboczeńców kręci się po ulicach? Wsiadaj do auta!
-Nie! Nigdzie z tobą nie idę, a skąd mam wiedzieć, że ty mnie gdzieś nie zaciągniesz?
-Ja bym Cię nigdy nie skrzywdził,wsiadaj!
Uległam jego namowom. Usiadłam w fotelu tak, żeby nie było widać, że mam fioletowy policzek, ale on i tak zauważył. Zatrzymał samochód. Ujął mnie pod brodę i obrócił twarz.
-Kto ci to zrobił?! Zatłukę jak się dowiem!
-Nikt,upadłam
-Kath, nie okłamuj mnie! Wiem co się stało! To pewnie ten Jose, tak?
-Tak, ale był pijany!
-To nie oznacza tego, że musiał zrobić z Ciebie worek treningowy-krzyknął.
Nie wytrzymałam tego jak na mnie krzyczał. Rozpłakałam się. Bartra przytulił mnie do siebie. Kołysał i przepraszał za swój wybuch.
*Marc*
Zabije tego gnoja, jak go tylko zobaczę. Ja bym nigdy nie uderzył Katheriny. Może i jestem chamski, ale serca z kamienia nie mam. Kocham ją i nie pozwolę, żeby ktoś jej sprawiał ból. Zawiozłem dziewczynę do własnego domu. Chciałem jechać do tego chłopaka, ale ona prosiła, żebym tego nie robił. Dla niej się zgodziłem, lecz jak jeszcze raz ją tknie to własnoręcznie go zabije! Położyłem Kath na łóżku, bo zasnęła na kanapie. Rozebrałem się do połowy i wszedłem pod kołdrę obok dziewczyny. Usłyszałem jak przez sen mówi moje imię. Uśmiechnąłem się. Z uśmiechem na ustach odpłynąłem w objęcia Morfeusza.
Sukienka Izzy |
Ubranie Kath |
Przepraszam, że taki krótki :/ Następny będzie dłuższy ;) Podoba się?
Jeszcze jedno: Zapraszam na bloga z one shotami :) Link jest u góry w lewym rogu :)
I drugie xD Zapraszam do zakładki: Pytania do bohaterów ;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ :)
Marc teraz taki kochany hahha <3 lubiłam Jose ale teraz.. nawet nie próbuj ich znowu połączyć :P czekam na next <3
OdpowiedzUsuńooo wspaniały :*
OdpowiedzUsuńWow! Mam ochotę zarąbać tego idiotę ;_; Lubiłam Jose, wiesz o tym, a teraz... mam ochotę go utłuc na kotleciki grrr :P co to za facet, który bije kobietę? ;_; no właśnie... żaden :P czekam na kolejny. Powiedz, że Marc mu rozkwasi tą piękną twarzyczkę! no powieeedz! xd
OdpowiedzUsuńWspaniały! ♥ Marc taki opiekuńczy i jfsdhjaksfa kocham go :D Czekam nn ♥
OdpowiedzUsuń