xKathx
Dwa
dni później odebrałam Fernando ze szpitala. Czuł się lepiej, ale
widziałam, że coś go trapi.
-Coś
się stało?-zapytałam.
-Mam
wyrzuty sumienia
-Czemu?-zdziwiłam
się.
-Chciałem
Cię opuścić, zostawić samą po tym wszystkim. Przepraszam, jestem
beznadziejny
-Nie
mów tak! Nie jesteś beznadziejny! Jesteś moim najlepszym bratem. I
przestań już przepraszać. Cieszę się, że Ci się nie udało i
że jesteś ze mną!
-Kocham
Cię, siostrzyczko-powiedział.
-Ja
Ciebie też.
Zadzwonił
mój telefon. Na wyświetlaczu wyświetliło się zdjęcie Marca.
Odebrałam.
-Cześć,
nie mogę rozmawiać. Prowadzę samochód.
-To
zadzwoń jak wrócisz do domu. Pa, kocham
-Ok,
ja też
Po
powrocie do domu pomogłam Ferowi wnieść jego rzeczy na górę.
Izzy znowu nie było. Znowu przesiaduje u Marca. Za niedługo to się
do niego wyprowadzi. Wybrałam numer mojego chłopaka i nacisnęłam
zieloną słuchawkę. Odebrał po trzech sygnałach.
-Hej,
jest jeszcze jedno wolne miejsce. Masz może kogoś kto chciałby
pojechać?-zapytał.
-Isabelle
mówiła, że chciałaby pojechać
-I
jedzie. Eric ją zaprosił.
-Małpa
nic mi nie powiedziała... Poczekaj, zapytam się Fernando
-Fer!-krzyknęłam.
-Co?-zszedł
na dół.
-Jedziesz
z nami na Hawaje?
-Pewnie,
odpocznę trochę od tego wszystkiego.
-To
idź się pakuj, bo dzisiaj w nocy mamy samochód.
-Ok
-No
to mamy komplet-usłyszałam głos Marca.
-Nie
mogę się doczekać, a ty?
-Ja
też, spakowana?
-Tak,
już od wczoraj
-Ja
jeszcze mam torbę podręczną do spakowania i to wszystko.
-Przypomniałeś
mi o jednej rzeczy. Idę ją spakuje.
-Przyjadę
po Was o 21.
-Nie
trzeba, mam przecież samochód.
-Nie
chcę, żebyś prowadziła jak jest ciemno. Może coś Ci się stać!
-Robisz
się nadopiekuńczy-westchnęłam.
-Martwię
się o Ciebie! To źle?!-podniósł głos.
Nie
zdążyłam odpowiedzieć, bo się rozłączył. Poboczy się i mu
przejdzie, ale nie wiem dlaczego tak zareagował, to było bardzo
dziwne i nie w jego stylu. 'Martwi się, bo Cię kocha'-powiedział
głosik w mojej głowie. Spakowałam do torby jakieś gazety,
tableta, słuchawki i Ipoda. Była dopiero 16, więc postanowiłam
się przespać. Naszykowałam sobie ubranie do samolotu i położyłam
się. Obudziłam się o 20. Za godzinę ma być u nas Marc. Wykąpałam
się i ubrałam wcześniej przygotowany strój. Nie malowałam się,
bo i tak w samolocie się rozmażę. Poszłam do kuchni. Siedział
tam Fer i pił kawę.
-Jak
się czujesz?-spytałam.
-Dobrze.
Wstałem przed chwilą.
-Ja
też, ale chyba i tak pójdę spać jak polecimy.
-Jak
to ty. Zawsze śpisz w samolotach, mimo że ucinasz sobie drzemkę w
dzień
-Tak,
to cała ja. Gdzie jest Izzy?
-Nie
wiem-odpowiedział.
W
tym momencie do domu wpadła Isabelle i pobiegła na górę.
Pobiegłam za nią zdziwiona, a ona po prostu wrzucała swoje rzeczy
do torby.
-Co
Ty robisz?!
-Pakuję
się, zapomniałam spakować ubrań do końca.
-Już
myślałam, że coś się stało.
-A
co się miało stać?
-Myślałam,
że się wyprowadzasz do Erica
-Czemu?
-Ciągle
siedzisz u niego, praktycznie w domu Cię nie ma
-Ty
też cały czas jesteś z Marciem! Nie masz dla mnie czasu!
-Jak
możesz tak mówić? Jesteś dla mnie jak siostra, zawsze mam dla
Ciebie czas!
Świetnie
wszyscy się na mnie obraźcie!
Wyszłam
z pomieszczenia i poszłam do mojego pokoju. Zostało 15 minut do
przyjazdu Marca. Postanowiłam posprawdzać, czy wszystko mam i
zeszłam na dół razem z walizkami. Wzięłam jedną dużą i jedną
małą i torbę podręczną. Na dole czekał już mój brat i
Isabelle. Izz podeszła do mnie i mnie przytuliła.
-Przepraszam
-Wybaczam,
nie potrafie się na Ciebie złościć
Zadzwonił
dzwonek. Mój chłopak wszedł do środka i bez słowa wziął moje
walizki i zaniósł do samochodu. Próbowałam mu powiedzieć, że
dam radę je zanieść, ale był nie ustąpliwy. Wsiadłam do
samochodu, siedziałam obok piłkarza i nie wiedziałam dlaczego jest
na mnie zły. Nie chciałam pytać. Zachowywał się jak gówniarz.
Dojechaliśmy na lotnisko w około 30 minut i udaliśmy się do sali
odlotów. Tam sprawdzili nasze bagaże i zabrali je do luku
bagażowego, a my mogliśmy iść do samolotu. Daliśmy nasze bilety
kontrolerowi i weszliśmy do środka. Wewnątrz czekali na nas
wszyscy, którzy mieli z nami jechać. Przywitaliśmy się z nimi i
usiedliśmy na swoich miejscach. Siedziałam obok Isabelle, bo Marc
nadal miał na mnie focha. Udało mi się wywalczyć miejsce pod
oknem, więc mogłam się wygodnie oprzeć i pójść spać. Obudził
mnie Eric i powiedział, żebym zapięła pasy, ponieważ zaraz
lądujemy. Zrobiłam to co kazał i czekałam, aż samolot wyląduje.
Wyszliśmy, odebraliśmy bagaże i poszliśmy razem do poczekalni. Ja
poszłam do toalety. Po powrocie zauważyłam osobę, której nie
znałam, rozmawiała z Neymarem. Podeszłam do nich.
-To
jest właśnie Katherina! We własnej osobie!-przywitał mnie
Brazylijczyk.
-Cześć,
jestem Kath. Miło mi cię poznać!-wyciągnęłam rękę.
-Rafaella,
siostra tego oto obecnego glonojada!-zaśmiała się.
Roześmiałam
się widząc minę Ney'a. Była bezcenna.
-Odezwał
się borsuk!-odgryzł się młodszej siostrze.
Rozmawiałam
jeszcze parę minut z nimi i musieliśmy się zbierać, bo
przyjechały nasze taksówki. Powsiadaliśmy do samochodów i
pojechaliśmy pod nasz domek. Zamarłam na widok domku, w którym
będziemy mieszkać. Cały biały, z basenem i dojściem na plażę.
Bosko! Weszłam do środka.
-No
ferajna! Kto który zajmuje pokój?-zapytał się Gerard.
Na
te słowa każdy pobiegł znaleźć idealny pokój. Zajęłam pokój
z widokiem na plażę i dużym łóżkiem. Podeszłam do okna i
zapatrzyłam się na wstające słońce. Poczułam jak ktoś kładzie
ręce na moim brzuchu.
-Przepraszam,
skarbie-usłyszałam szept koło mojego ucha.
-Nie
wiem, czy ci wybaczę....Może jak ładnie poprosisz?-droczyłam się
z nim.
-Bo
zacznę łaskotać-pogroził mi.
-Spróbuj
I
spróbował. Po 5 minutach miałam dosyć.
-Dobra,
dobra! Wybaczam Ci!
Zszedł
ze mnie I położył się obok.
-To
będą najlepsze wakacje świata!-oznajmił po chwili.
-Zgadzam
się z tobą!-przytaknęłam.
Było
już późno, a więc poszłam się wykąpać I położyłam sie do
łóżka. Marc poszedł do siebie I po chwili wrócił kładąc się
obok mnie. Wtuliłam się w niego I oddałam się w objęcia
Morfeusza.
Przepraszam za długą nieobecność. Nie moja wina, że nie miałam weny. Ale jestem.
WAŻNE! Zastanawiam się nad zawieszeniem tego bloga! Piszcie czy chcecie, żebym go zawiesiła czy rozdziały mają być w dużych odstępach?