Uwaga!

Przepraszam za długą nieobecność! Nie obiecuje poprawy ;)

poniedziałek, 12 października 2015

Rozdział 22 (Ważna notka!

xKathx
Dwa dni później odebrałam Fernando ze szpitala. Czuł się lepiej, ale widziałam, że coś go trapi.
-Coś się stało?-zapytałam.
-Mam wyrzuty sumienia
-Czemu?-zdziwiłam się.
-Chciałem Cię opuścić, zostawić samą po tym wszystkim. Przepraszam, jestem beznadziejny
-Nie mów tak! Nie jesteś beznadziejny! Jesteś moim najlepszym bratem. I przestań już przepraszać. Cieszę się, że Ci się nie udało i że jesteś ze mną!
-Kocham Cię, siostrzyczko-powiedział.
-Ja Ciebie też.
Zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu wyświetliło się zdjęcie Marca. Odebrałam.
-Cześć, nie mogę rozmawiać. Prowadzę samochód.
-To zadzwoń jak wrócisz do domu. Pa, kocham
-Ok, ja też
Po powrocie do domu pomogłam Ferowi wnieść jego rzeczy na górę. Izzy znowu nie było. Znowu przesiaduje u Marca. Za niedługo to się do niego wyprowadzi. Wybrałam numer mojego chłopaka i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Odebrał po trzech sygnałach.
-Hej, jest jeszcze jedno wolne miejsce. Masz może kogoś kto chciałby pojechać?-zapytał.
-Isabelle mówiła, że chciałaby pojechać
-I jedzie. Eric ją zaprosił.
-Małpa nic mi nie powiedziała... Poczekaj, zapytam się Fernando
-Fer!-krzyknęłam.
-Co?-zszedł na dół.
-Jedziesz z nami na Hawaje?
-Pewnie, odpocznę trochę od tego wszystkiego.
-To idź się pakuj, bo dzisiaj w nocy mamy samochód.
-Ok
-No to mamy komplet-usłyszałam głos Marca.
-Nie mogę się doczekać, a ty?
-Ja też, spakowana?
-Tak, już od wczoraj
-Ja jeszcze mam torbę podręczną do spakowania i to wszystko.
-Przypomniałeś mi o jednej rzeczy. Idę ją spakuje.
-Przyjadę po Was o 21.
-Nie trzeba, mam przecież samochód.
-Nie chcę, żebyś prowadziła jak jest ciemno. Może coś Ci się stać!
-Robisz się nadopiekuńczy-westchnęłam.
-Martwię się o Ciebie! To źle?!-podniósł głos.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo się rozłączył. Poboczy się i mu przejdzie, ale nie wiem dlaczego tak zareagował, to było bardzo dziwne i nie w jego stylu. 'Martwi się, bo Cię kocha'-powiedział głosik w mojej głowie. Spakowałam do torby jakieś gazety, tableta, słuchawki i Ipoda. Była dopiero 16, więc postanowiłam się przespać. Naszykowałam sobie ubranie do samolotu i położyłam się. Obudziłam się o 20. Za godzinę ma być u nas Marc. Wykąpałam się i ubrałam wcześniej przygotowany strój. Nie malowałam się, bo i tak w samolocie się rozmażę. Poszłam do kuchni. Siedział tam Fer i pił kawę.
-Jak się czujesz?-spytałam.
-Dobrze. Wstałem przed chwilą.
-Ja też, ale chyba i tak pójdę spać jak polecimy.
-Jak to ty. Zawsze śpisz w samolotach, mimo że ucinasz sobie drzemkę w dzień
-Tak, to cała ja. Gdzie jest Izzy?
-Nie wiem-odpowiedział.
W tym momencie do domu wpadła Isabelle i pobiegła na górę. Pobiegłam za nią zdziwiona, a ona po prostu wrzucała swoje rzeczy do torby.
-Co Ty robisz?!
-Pakuję się, zapomniałam spakować ubrań do końca.
-Już myślałam, że coś się stało.
-A co się miało stać?
-Myślałam, że się wyprowadzasz do Erica
-Czemu?
-Ciągle siedzisz u niego, praktycznie w domu Cię nie ma
-Ty też cały czas jesteś z Marciem! Nie masz dla mnie czasu!
-Jak możesz tak mówić? Jesteś dla mnie jak siostra, zawsze mam dla Ciebie czas!
Świetnie wszyscy się na mnie obraźcie!
Wyszłam z pomieszczenia i poszłam do mojego pokoju. Zostało 15 minut do przyjazdu Marca. Postanowiłam posprawdzać, czy wszystko mam i zeszłam na dół razem z walizkami. Wzięłam jedną dużą i jedną małą i torbę podręczną. Na dole czekał już mój brat i Isabelle. Izz podeszła do mnie i mnie przytuliła.
-Przepraszam
-Wybaczam, nie potrafie się na Ciebie złościć
Zadzwonił dzwonek. Mój chłopak wszedł do środka i bez słowa wziął moje walizki i zaniósł do samochodu. Próbowałam mu powiedzieć, że dam radę je zanieść, ale był nie ustąpliwy. Wsiadłam do samochodu, siedziałam obok piłkarza i nie wiedziałam dlaczego jest na mnie zły. Nie chciałam pytać. Zachowywał się jak gówniarz. Dojechaliśmy na lotnisko w około 30 minut i udaliśmy się do sali odlotów. Tam sprawdzili nasze bagaże i zabrali je do luku bagażowego, a my mogliśmy iść do samolotu. Daliśmy nasze bilety kontrolerowi i weszliśmy do środka. Wewnątrz czekali na nas wszyscy, którzy mieli z nami jechać. Przywitaliśmy się z nimi i usiedliśmy na swoich miejscach. Siedziałam obok Isabelle, bo Marc nadal miał na mnie focha. Udało mi się wywalczyć miejsce pod oknem, więc mogłam się wygodnie oprzeć i pójść spać. Obudził mnie Eric i powiedział, żebym zapięła pasy, ponieważ zaraz lądujemy. Zrobiłam to co kazał i czekałam, aż samolot wyląduje. Wyszliśmy, odebraliśmy bagaże i poszliśmy razem do poczekalni. Ja poszłam do toalety. Po powrocie zauważyłam osobę, której nie znałam, rozmawiała z Neymarem. Podeszłam do nich.
-To jest właśnie Katherina! We własnej osobie!-przywitał mnie Brazylijczyk.
-Cześć, jestem Kath. Miło mi cię poznać!-wyciągnęłam rękę.
-Rafaella, siostra tego oto obecnego glonojada!-zaśmiała się.
Roześmiałam się widząc minę Ney'a. Była bezcenna.
-Odezwał się borsuk!-odgryzł się młodszej siostrze.
Rozmawiałam jeszcze parę minut z nimi i musieliśmy się zbierać, bo przyjechały nasze taksówki. Powsiadaliśmy do samochodów i pojechaliśmy pod nasz domek. Zamarłam na widok domku, w którym będziemy mieszkać. Cały biały, z basenem i dojściem na plażę. Bosko! Weszłam do środka.
-No ferajna! Kto który zajmuje pokój?-zapytał się Gerard.
Na te słowa każdy pobiegł znaleźć idealny pokój. Zajęłam pokój z widokiem na plażę i dużym łóżkiem. Podeszłam do okna i zapatrzyłam się na wstające słońce. Poczułam jak ktoś kładzie ręce na moim brzuchu.
-Przepraszam, skarbie-usłyszałam szept koło mojego ucha.
-Nie wiem, czy ci wybaczę....Może jak ładnie poprosisz?-droczyłam się z nim.
-Bo zacznę łaskotać-pogroził mi.
-Spróbuj
I spróbował. Po 5 minutach miałam dosyć.
-Dobra, dobra! Wybaczam Ci!
Zszedł ze mnie I położył się obok.
-To będą najlepsze wakacje świata!-oznajmił po chwili.
-Zgadzam się z tobą!-przytaknęłam.
Było już późno, a więc poszłam się wykąpać I położyłam sie do łóżka. Marc poszedł do siebie I po chwili wrócił kładąc się obok mnie. Wtuliłam się w niego I oddałam się w objęcia Morfeusza.



Przepraszam za długą nieobecność. Nie moja wina, że nie miałam weny. Ale jestem. 
WAŻNE! Zastanawiam się nad zawieszeniem tego bloga! Piszcie czy chcecie, żebym go zawiesiła czy rozdziały mają być w dużych odstępach? 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za każdy pojawiający się komentarz! Dają bardzo dużo motywacji do napisania rozdziału dla Was ♥