*Kath
*
-Marc,
w czym nie będę brać udziału?
-W
niczym, kotku. Moi kumple coś wymyślili, ale wybiłem im to z
głowy, nie martw się-pocałował mnie w czoło.
-Ok,
widzimy się później?
-Nie
mogę, umówiłem się z kolegami na męski wieczór
-Dobra,
to pogadam z Izzy jak wróci. Pa, miśku
-Pa,kocham
Cię
-Ja
Ciebie też
Wyszedł,
a ja nadal zastanawiałam się o co chodziło z tym dziwnym
telefonem, ale powiedział, że to kolega, więc dlaczego mam mu nie
ufać?
Ubrałam
się w luźniejsze ubrania, czyli dresy i koszulkę i poszłam
biegać. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam moją ulubioną
playlistę. Biegnąc rozmyślałam nad moim związkiem z Marciem. W
końcu byłam szczęśliwa. Zależało mi na nim i czułam, że mu
też na mnie zależy. Nagle wpadłam na kogoś. Podniosłam wzrok i
ujrzałam wysokiego bruneta z tęczówkami w kolorze mlecznej
czekolady.
-Przepraszam!
-Nie
szkodzi. Jestem Ralph
-Katherina,
miło mi. Muszę biec dalej, więc cześć
-Czekaj!
Daj mi swój numer!
-Okay
Zapisałam
numer w jego iphonie i biegłam dalej. Dziwny jakiś ten chłopak.
*Ralph*
-Mam
numer tej idiotki! Teraz wystarczy teraz ściągnąć paparazzi i
umówić się nią gdzieś i pocałować ją. A wtedy nasz kochany
Bartra się wkurwi i zerwie z nią, Będzie sama i będzie łatwym
celem
-No,
dobra arcy geniuszu zła, ale jak zamierzasz to zrobić?-zapytał
Rafael.
-Ma
się swoje sposoby, pa-rozłączyłem się.
Ehh,
to będzie łatwe jak zabranie lizaka dziecku.
*Kath*
Wróciłam
do domu. Czekał tam na mnie Fernando. Był jakiś przybity.
-Ej,
co jest?-podeszłam do niego.
-Zdradza
mnie-powiedział, wtulając się we mnie.
-Kto?
--Ta
dziewczyna, o której Ci opowiadałem
-A
to szmata! Nie przejmuj się, znajdziesz lepszą-poklepałam go po
plecach-Tego kwiatu jest pół światu
-Ale
ja chcę ją-wymamrotał.
-Nie
warto się nią przejmować, gdyby była inna to, by Cię nie
zdradziła. Jeszcze będzie tego żałować.
-Mam
nadzieję, Dzięki, siostra! Idę na górę
Po
wyjściu brata zrobiłam sobie ciepłą herbatę i usiadłam w fotelu
przed kominkiem. Jak byłam mała to zawsze z mamą robiłyśmy sobie
ten napój, siadałyśmy i opowiadałyśmy sobie o naszym całym
dniu. Brakuje mi tego. Usłyszałam trzask zamykanych drzwi i po
chwili do salonu wleciała Isabelle. Miała na sobie za dużą
koszulkę. Pewnie wzięła ją od Erica.
-Coś
ty taka uskrzydlona?
-Zrobiliśmy
to!
-I
jak było?
-Wspaniale!
On jest taki czuły i delikatny!
-To
się cieszę, ale jak Cię skrzywdzi to ma w mordę!
-Ok-zaśmiała
się.
-Idę
się wykąpać,zaraz wracam-oznajmiłam.
Po
kąpieli zapukałam do drzwi pokoju Fera. Nie otwierał. Wołałam
go, ale się nie odzywał. Popchnęłam drzwi i okazało się, że
było otwarte. W pokoju go też nie było. Zobaczyłam, że do
łazienki są otwarte drzwi. Poszłam tam. Weszłam do środka i
opadłam na kolana.
-NIEEEEEE!
Po
chwili do toalety wpadła Izzy i też zaczęła krzyczeć.
Mój
brat leżał w kałuży krwi, obok niego była pusta butelka wódki i
opakowanie po psychotropach.
-Dzwoń
po karetkę!
Urwałam
kawałek bluzki i obwiązałam przecięty nadgarstek Fernando. Wciąż
nie mogłam uwierzyć, że mój braciszek, mój mały Feruś mógł
popełnić samobójstwo. Zauważyłam telefon. Wzięłam go do ręki
i odczytałam wiadomość: ''On jest lepszy. Ty jesteś dla mnie
nikim, zrozum to!” Odpisałam:
-Ty
głupia suko! Zabiłaś mi brata! Teraz leży i wykrwawia się. Jak
umrze to obiecuję Ci, że znajdę Cię, choćbym miała przeszukać
cały świat i zapłacisz za to!
Po
kilku minutach przyjechała karetka. Wsadzili go do środka i
odjechali szybko. Pojechałam z Izzy zaraz za nimi. Wbiegłam szybko
do poczekalni i podbiegłam do okienka. Odepchnęłam jakąś starszą
panią.
-Gdzie
zawieźli Fernando Navarro?
-Oiom,
2 piętro
-Dziękuje
Złapałam
Isabelle za rękę i pociągnęłam w kierunku schodów. Pokonałam
trasę na drugie piętro w ciągu 10 minut. Pod salą kazał nam się
zatrzymać pielęgniarz. Nakazał czekać. Czekałyśmy. Godzinę,
dwie, trzy.... Po czterech wyszedł lekarz.
-Mam
dla pani dwie wiadomości. Od której zacząć?
Strój do biegania |
Strój po kąpieli |
O MÓJ... cholera jasna :O nie spodziewałam się tego. Szkoda mi Fera :( Czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńPrzeżyje? Prawda ? ://
OdpowiedzUsuńKurczę :/ nie psuj im tego