Isabelle
Siedziałam z Ericiem na tarasie jego
domu. Opierałam się o ramię chłopaka. Było strasznie gorąco. W
końcu to Barcelona.
-Kotek?-spytałam.
-Tak?
-Pójdziemy na imprezę? Kath i Marc
też idą.
-Możemy iść. Kiedy jest?
-Dzisiaj o 21. Jest 18. Musimy się iść
szykować.
-To idź i się uszykuj, a ja zadzwonię
do brata i powiem, że idziemy,ok?
-Ok
Eric
Wybrałem numer Marca.
-Słucham?-odezwał się zaspany głos
mojego bliźniaka.
-Nie mów słucham, bo Cię
wyrucham-zarechotałem.
-A to ty, czego chcesz?
-Idziemy na imprezę
-Dobra, przyjedziemy po was,pa
-Pa
Rozłączyłem się. Poszedłem się
ubrać. Założyłem czarną koszule i ciemne spodnie dresowe ze
zwężonymi nogawkami. Postawiłem włosy na żel do góry i
spryskałem się perfumami i spojrzałem w lustro. Uśmiechało się
do mnie moje „groźne” odbicie. Prawdziwy ze mnie gangster.
Zszedłem na dół. Czekała tam na mnie Isabelle ubrana w fioletową
sukienkę. Wyglądała cudownie. Jestem szczęściarzem.
-Piękną mam dziewczynę-pocałowałem
ją w policzek.
-A ja mam niezłego przystojniaka za
chłopaka
Zaczęliśmy się całować. Przerwał
nam dzwonek.
-Zabije tego, kto ośmielił się
zadzwonić!-powiedziałem.
Ona zaśmiała się i poszła otworzyć
drzwi. Po chwili wróciła z uśmieszkiem na twarzy.
-Będziesz musiał zabić swojego brata
-Ehh, ma chłopak wyczucie czasu
-Tak jak ty-wtrącił się mój brat.
-Cicho tam! To było dawno i nieprawda!
-Co było dawno i nieprawdą?
-dorzuciła swoje 3 grosze Katherina.
-Jedźmy w końcu na tą pieprzoną
imprezę, ok?!
-No dobra, panie
Ja-Tu-Rządze-Spróbuj-Coś-Powiedzieć-A-Zginiesz
Zawarczałem i wyszedłem z domu. Za
kilka minut dołączyli do mnie i mogliśmy wyruszać do klubu. Nie
był daleko od mojego domu. Znajdował się w centrum. Mam tam może
z 20 minut pieszo. Dojechaliśmy na miejsce i weszliśmy do środka.
Było tam ciemno, jedyne światła dochodziły z parkietu, który
oświecały reflektory. Zajęliśmy zamówiony przez Marca stolik i
czekaliśmy,aż podejdzie kelner. Po kilku minutach przyszła wysoka
blondynka. -Podać coś? _Martini dla mnie, czysta dwa razy i sok
pomarańczowy z wódką -Zaraz przyniosę-odeszła. Powróciła z
zamówienie. Na tej jednej kolejce się nie skończyło.
Piliśmy,tańczyliśmy. Przy piosence "You turn me on"
podeszła do mnie Isabelle i pocałowała. Pociągnęła w kierunku
łazienki.
*Kath*
Przyparłam Marca do ściany. Złapał
mnie za pupę i podniósł do góry. Rękami błądził po moim
ciele. Nagle drzwi kabiny otworzyły się i do środka wpadli Eric i
Izzy. Wywaliliśmy się. Eric leżał pijany na mnie,a Isabelle na
Marcu.
-Te lasia złaź z mojego
chłoptasia-wybełkotałam.
Podnieśliśmy się i wyszliśmy z
klubu. Ja byłam trzeźwiejsza od Marca, ale bałam się prowadzić,
więc zadzwoniłam do Stefano. Przyjechał,choć nie był zbytnio
zadowolony. Jutro mi się oberwie. Zawiózł nas do domów i
odjechał. Jak tylko przyłożyłam głowę do poduszki to zasnęłam.
Następnego dnia rano tak bolała mnie
głowa, że myślałam, ze zaraz mi wybuchnie. Zeszłam na dół i
stanęłam jak wryta. Usłyszałam kawałek rozmowy mojego chłopaka:
-Ona nie będzie brała w tym udziału!
Nie pozwolę, żebyście ją choć tknęli małym paluszkiem,
kumacie? Odjebcie się od Katheriny!-rozłączył się.
Odczekałam chwilę i weszłam do
kuchni. Nie dałam po sobie znać, ze coś słyszałam. Bartra
podszedł do mnie od tyłu, objął w pasie i pocałował w
policzek. Uśmiechnęłam się. Wyjęłam z szafki leki
przeciwbólowe i popiłam je wodą. Zrobiłam nam śniadanie. Po
zjedzeniu chłopak oznajmił, że musi już iść, bo ma trening, a
jak go nie będzie to trener wywali go z drużyny na ławkę
rezerwowych.
-Może byś kiedyś zabrał mnie na
swój trening, co Duduś?-zapytałam.
-Jasne, ale to jutro!
Miał już wychodzić, gdy nagle z ust
wymsknęło mi się:
-Marc, w czym nie będę brać udziału?
Sukienka Izzy |
Sukienka Kath |
Przepraszam! miesiąc mnie nie było :( I'm so sorry :/
Nie obiecuje poprawy, ale się postaram :) Miałam problemy z weną, ze mną itd...
4 komy=Start pisania nowego rozdziału :)
W takim momencie? Czekam na next i zapraszam do mnie ;-)
OdpowiedzUsuńUghh.. Taak bardzo odpowiedni moment zakończenia :( hahah
OdpowiedzUsuń<333
Dobrze że wrócilas :)
Dobre-czekam na dalsze części.A tak serio-nie cierpię "porzuconych" opowiadań.
OdpowiedzUsuńMówisz "porzucone". A czy ja je porzuciłam? To,że długo nie dodałam rozdziału nie oznacza,że porzuciłam to opowiadanie. Miałam swoje problemy i nie miałam jak pisać. A jak coś się nie podoba to tam są drzwi. Nie zmuszam do czytania tego. A ja nie cierpię jak ktoś mówi coś co jest nieprawdą. Nie zostawię tego bloga! Mogę długo nie pisać,ale nadrabiam zaległości. Do widzenia. Wiedz,że mnie zdenerwowałeś/aś swoją ignorancją skoro Ci odpisałam.
Usuń