Uwaga!

Przepraszam za długą nieobecność! Nie obiecuje poprawy ;)

czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 13


Po zjedzonym śniadaniu razem z Marciem pojechałam do mojego domu. Usiedliśmy na kanapie i oglądaliśmy jakieś reality show. Strasznie głupie i nudne. Znudziło nam się to i postanowiliśmy zająć się czymś innym, bardziej ciekawszym. Ręce Marca już chciały ściągnąć moją koszulkę, gdy nagle do domu wpadł, nie kto inny jak... Stefano. Przysięgam zabije go kiedyś!
-Cześć wszystkim! Jak widzę w czymś przeszkodziłem-zaśmiał się.
-Yhym-burknęłam-Co Cię sprowadza w moje skromne progi?
-Dzisiaj gala, nie pamiętasz? O 12 przyjdą do Ciebie stylistka i kosmetyczki. Gala zaczyna się o 17, bo zmienili godzinę. Ja lecę, do zobaczenia
-Do zoba...-nie zdążyłam dokończyć, bo tak jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął.
Niestety nie zdążyliśmy dokończyć, tego co zaczęliśmy.  Zaraz po Stefku przyszła stylistka. Czarnowłosa, w sukience od Gucciego. I do tego wciąż wlepiała wzrok w Marca. Nienawidzę jej. 'Kath, robisz się zazdrosna'-pomyślała. Razem z tą dziewczyną wybrała, długą suknie w kolorze czarnym i złote dodatki. Przyjechała do mnie pani Manuela. Umalowała i uczesała mi włosy. Dochodziła godzina 16:30. Poprosiłam mojego chłopaka o ubranie garnituru, wiszącego w szafie. Posłusznie go ubrał. Ja wciągnęłam na siebie sukienkę i założyłam szpilki na 10 centymetrowym obcasie.
-Jak ty możesz w tym chodzić?!-spytał Marc.
-Widzisz kochanie-powiedziałam głośno-kobiety mają do tego dar
-Niebiański, chyba-zaśmiał się.
Obok nas przeszła ta cizia, farbowana pewnie. Otarła się o Bartre. Fuknęłam na nią. Już chciałam jej pokazać, gdzie ma trzymać łapy, ale musieliśmy wychodzić. Podczas otwierania drzwi do limuzyny chłopak zapytał:
-Czyżby mój skarb był zazdrosny?
-Co ja? Nie, skąd! O nią? Proszę cię-wyśmiałam go-przecież nie zdradziłbyś mnie z tą tlenioną na czarno blondynką, prawda?-zapytałam niepewnie.
-Skądże, przecież Cię kocham misiaczku-pocałował mnie w policzek.
-Ja Ciebie też-oddałam pocałunek.
Dojechaliśmy do auli opery, w której odbywała się gala. Na czerwonym dywanie ustawiliśmy się do kliku zdjęć. Potem musiałam iść do garderoby, wybrać sukienkę na występ. Bartra poszedł ze mną. Wybrałam, a raczej on wybrał piękną suknię. Poszliśmy zająć nasze miejsca. Prezenter rozpoczął przemowę. Impreza minęła w bardzo miłej atmosferze. Wygrałam 2 statuetki: Za najlepszy album roku i najlepszą piosenkę soundtrackową. Zaśpiewałam "The heart wants what it wants". Po zaśpiewaniu  wróciłam do domu. Razem z Marciem, który chciał zostać na noc. Pooglądaliśmy jakiś film. Piłkarz cały czas szeptał mi do ucha czułe słówka. On jest wspaniały, czyż nie?
Następnego dnia rano nie zastałam go w łóżku. Przeczytałam liścik: "Jestem na treningu, widzimy się na meczu :) Pamiętaj, że Cię kocham. Twój na zawsze Marc"
Uśmiechnęłam się. Zrobiłam sobie śniadanie i poszłam do pokoju. Jak to ja oczywiście zasnęłam. Obudziłam się o 17. 'O, cholera! Za godzinę mecz!"-pomyślałam. Jak poparzona pobiegłam do łazienki i szybko się wykąpałam. Ubrałam wcześniej naszykowany zestaw, czyli koszulkę Bartry i granatowe rurki. Pomalowałam się delikatnie i ubrałam moje air maxy. Wsiadłam do auta. Pojechałam na stadion. Weszłam dzięki przepustce. Usiadłam na miejscu Vip. Barcelona gra z Realem Madryt. W 10 minucie gola strzela dla przeciwników Blaugrany strzelił Ronaldo. Ludzie za mną zaczęli buczeć. Następne kilka minut było nudne jak odcinki "Mody na sukces". Zaczęło się dziać dopiero w 40 minucie. Kilka wydarzeń zadecydowało o remisie: Faul na Messim, rzut wolny i jak zwykle perfekcyjny strzał w wykonaniu Argentyńczyka. Druga połowa była już ostrzejsza. Bale sfaulował Marca. Miałam ochotę wyjść i zakopać mu w przyrodzenie. Na szczęście moje mordercze instynkty zostały powstrzymane, bo bym tam pół Realu powybijała. Mój kochany piłkarzyna strzelił gola i zadedykował go mnie. Bardzo się wzruszyłam. Mecz zakończył się wynikiem 4-2 dla FCB. Pożegnałam się z chłopakiem i życzyłam mu miłej zabawy po wygranej. Wróciłam do mieszkania. Jak tylko weszłam to poczułam i usłyszałam, że ktoś jest w kuchni. Wzięłam pobliską doniczkę z Nasturcjami (pamiętajcie  doniczki najlepszym sposobem na włamywaczy!) i udałam się w kierunku pomieszczenia. Gdy zobaczyłam, kto tam stoi od razu wypuściłam ją z rąk.
-Witaj, stęskniłaś się za mną?-powiedział swoim niskim głosem koszmar mojego życia.
 
suknia Katheriny
Mam nadzieję, że się Wam podoba i przepraszam, że tak późno dodałam :)

                      4 komentarze=Nowy rozdział

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. :) Nie mogę doczekać się następnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boooję się o to, kogo tam zastała :o :/ Dawaj kolejny jak najszybciej bo taka niepewnooość xd Czekam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały :)
    Czekam na kolejny
    Zapraszam także do siebie :)
    http://on-iona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakiś byly czy kto ?? :oo chyba sporo namiesza ten ktos hymmm ?
    Świetny <3
    Czekam na next i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oojeju jaki świetny blog ♡♥
    Zapraszam do mnie camila-and-neymar.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Oojeju jaki świetny blog ♡♥
    Zapraszam do mnie camila-and-neymar.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział! ♡
    Zapraszam też do siebie na opowiadanie o Ney'u♡ :
    neymar-fanfic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy pojawiający się komentarz! Dają bardzo dużo motywacji do napisania rozdziału dla Was ♥