Cześć, nie przychodzę z rozdziałem, lecz z pytaniem. Mam prolog i rozdział 1 do nowego opowiadania (tym razem o Lionelu Messim lub kimś innym-wyjdzie w praniu-) Czy jakbym zaczęła nowego bloga i nowe opo, to czy ktoś by czytał i czy warto zakładać? Bo widzicie jak to jest z weną, a jeszcze mam stronę z one shotami (na którą serdecznie zapraszam-link gdzieś tam jest-) i tego bloga i byłoby opóźnienie z pisaniem i wstawianiem rozdziałów i shotów. Chcecie, żebym go rozpoczęła teraz prowadzić, czy po zakończeniu tego opowiadania?
Naprawdę proszę o odpowiedź :) Każdy kto widzi ten post, niech komentuje, błagam xD
To bardzo ważne!
Papa :*
Uwaga!
Przepraszam za długą nieobecność! Nie obiecuje poprawy ;)
sobota, 21 lutego 2015
czwartek, 19 lutego 2015
Rozdział 13
Po zjedzonym śniadaniu razem z Marciem pojechałam do mojego domu. Usiedliśmy na kanapie i oglądaliśmy jakieś reality show. Strasznie głupie i nudne. Znudziło nam się to i postanowiliśmy zająć się czymś innym, bardziej ciekawszym. Ręce Marca już chciały ściągnąć moją koszulkę, gdy nagle do domu wpadł, nie kto inny jak... Stefano. Przysięgam zabije go kiedyś!
-Cześć wszystkim! Jak widzę w czymś przeszkodziłem-zaśmiał się.
-Yhym-burknęłam-Co Cię sprowadza w moje skromne progi?
-Dzisiaj gala, nie pamiętasz? O 12 przyjdą do Ciebie stylistka i kosmetyczki. Gala zaczyna się o 17, bo zmienili godzinę. Ja lecę, do zobaczenia
-Do zoba...-nie zdążyłam dokończyć, bo tak jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął.
Niestety nie zdążyliśmy dokończyć, tego co zaczęliśmy. Zaraz po Stefku przyszła stylistka. Czarnowłosa, w sukience od Gucciego. I do tego wciąż wlepiała wzrok w Marca. Nienawidzę jej. 'Kath, robisz się zazdrosna'-pomyślała. Razem z tą dziewczyną wybrała, długą suknie w kolorze czarnym i złote dodatki. Przyjechała do mnie pani Manuela. Umalowała i uczesała mi włosy. Dochodziła godzina 16:30. Poprosiłam mojego chłopaka o ubranie garnituru, wiszącego w szafie. Posłusznie go ubrał. Ja wciągnęłam na siebie sukienkę i założyłam szpilki na 10 centymetrowym obcasie.
-Jak ty możesz w tym chodzić?!-spytał Marc.
-Widzisz kochanie-powiedziałam głośno-kobiety mają do tego dar
-Niebiański, chyba-zaśmiał się.
Obok nas przeszła ta cizia, farbowana pewnie. Otarła się o Bartre. Fuknęłam na nią. Już chciałam jej pokazać, gdzie ma trzymać łapy, ale musieliśmy wychodzić. Podczas otwierania drzwi do limuzyny chłopak zapytał:
-Czyżby mój skarb był zazdrosny?
-Co ja? Nie, skąd! O nią? Proszę cię-wyśmiałam go-przecież nie zdradziłbyś mnie z tą tlenioną na czarno blondynką, prawda?-zapytałam niepewnie.
-Skądże, przecież Cię kocham misiaczku-pocałował mnie w policzek.
-Ja Ciebie też-oddałam pocałunek.
Dojechaliśmy do auli opery, w której odbywała się gala. Na czerwonym dywanie ustawiliśmy się do kliku zdjęć. Potem musiałam iść do garderoby, wybrać sukienkę na występ. Bartra poszedł ze mną. Wybrałam, a raczej on wybrał piękną suknię. Poszliśmy zająć nasze miejsca. Prezenter rozpoczął przemowę. Impreza minęła w bardzo miłej atmosferze. Wygrałam 2 statuetki: Za najlepszy album roku i najlepszą piosenkę soundtrackową. Zaśpiewałam "The heart wants what it wants". Po zaśpiewaniu wróciłam do domu. Razem z Marciem, który chciał zostać na noc. Pooglądaliśmy jakiś film. Piłkarz cały czas szeptał mi do ucha czułe słówka. On jest wspaniały, czyż nie?
Następnego dnia rano nie zastałam go w łóżku. Przeczytałam liścik: "Jestem na treningu, widzimy się na meczu :) Pamiętaj, że Cię kocham. Twój na zawsze Marc"
Uśmiechnęłam się. Zrobiłam sobie śniadanie i poszłam do pokoju. Jak to ja oczywiście zasnęłam. Obudziłam się o 17. 'O, cholera! Za godzinę mecz!"-pomyślałam. Jak poparzona pobiegłam do łazienki i szybko się wykąpałam. Ubrałam wcześniej naszykowany zestaw, czyli koszulkę Bartry i granatowe rurki. Pomalowałam się delikatnie i ubrałam moje air maxy. Wsiadłam do auta. Pojechałam na stadion. Weszłam dzięki przepustce. Usiadłam na miejscu Vip. Barcelona gra z Realem Madryt. W 10 minucie gola strzela dla przeciwników Blaugrany strzelił Ronaldo. Ludzie za mną zaczęli buczeć. Następne kilka minut było nudne jak odcinki "Mody na sukces". Zaczęło się dziać dopiero w 40 minucie. Kilka wydarzeń zadecydowało o remisie: Faul na Messim, rzut wolny i jak zwykle perfekcyjny strzał w wykonaniu Argentyńczyka. Druga połowa była już ostrzejsza. Bale sfaulował Marca. Miałam ochotę wyjść i zakopać mu w przyrodzenie. Na szczęście moje mordercze instynkty zostały powstrzymane, bo bym tam pół Realu powybijała. Mój kochany piłkarzyna strzelił gola i zadedykował go mnie. Bardzo się wzruszyłam. Mecz zakończył się wynikiem 4-2 dla FCB. Pożegnałam się z chłopakiem i życzyłam mu miłej zabawy po wygranej. Wróciłam do mieszkania. Jak tylko weszłam to poczułam i usłyszałam, że ktoś jest w kuchni. Wzięłam pobliską doniczkę z Nasturcjami (pamiętajcie doniczki najlepszym sposobem na włamywaczy!) i udałam się w kierunku pomieszczenia. Gdy zobaczyłam, kto tam stoi od razu wypuściłam ją z rąk.
-Witaj, stęskniłaś się za mną?-powiedział swoim niskim głosem koszmar mojego życia.
suknia Katheriny |
4 komentarze=Nowy rozdział
sobota, 7 lutego 2015
Rozdział 12
Na tarasie stał nasz ojciec i z widocznym zainteresowaniem patrzył się na mnie.
-Co ty tutaj robisz?! Nie wystarczy ci, że przez ciebie Fernando wylądował w szpitalu?-krzyknęłam na niego.
-Przyszedłem odwiedzić moją córeczkę, a co nie mogę?
-Nagle zacząłeś się nami interesować?! Po 8 latach wychowywania się bez ojca i matki?
-Zawsze się wami interesowałem-prychnął-to ty nie odbierałaś telefonu, a Fer nie odpisywał na meile.
Weszliśmy do domu. Usiedliśmy w salonie. Popatrzyłam się na Samuela. Nic się nie zmienił. Te same brązowe oczy i brązowe włosy. Tato jest barczystym mężczyzną. Wzrost ojca odziedziczył Fernando. Ja poszłam w stronę matki. Tylko oczy mam po ojcu.
-Koniec tych uprzejmości-oznajmiłam-Mów prawdę!
-Jaką prawdę?
-Kto zabił matkę? Wiem, że nie zginęła w wypadku!
-Powiedział Ci?
-Tak
-Dobra, więc zacznę od początku. Twoja mama i ja w czasach kiedy ty byłaś mała często się kłóciliśmy. Nie było dnia bez kłótni. Miałaś 12 lat. Pokłóciliśmy się o jakąś głupią rzecz. Ty byłaś u koleżanki. Popchnąłem Julie i upadła. Uderzyła głową o kant stołu. Zawiozłem ją do szpitala, a tobie powiedziałem, że mama zginęła w wypadku samochodowym-skończył i czekał na moją reakcję.
Siedziałam zastygła w szoku. Nie mogłam uwierzyć w to co powiedział. Po chwili jednak zrozumiałam.
-Zabiłeś ją! Jesteś mordercą!
-Nie, to był wypadek. Mówiłem przecież!
-Gdybyś jej nie popchnął, to by nie się nie uderzyła! A teraz proszę opuść ten dom i więcej tutaj nie wracaj. Nie chcę Cię więcej widzieć na oczy!
-Kath...
-Wynocha!-wrzasnęłam.
Wstał, ostatni raz na mnie spojrzał i wyszedł. Opadłam na podłogę. Szlochałam. Do mieszkania wpadła Izzy. Zobaczyła jak leżę na podłodze.
-Co się stało? Widziałam Samuela
-On ją zabił! On zabił mamę-powtarzałam jak mantrę.
-Wiem, kochanie, wiem!-przytuliła mnie.
Siedzieliśmy tam, aż do późnych godzin nocnych. W końcu zmorzył nas sen i poszłyśmy do pokoi spać. Następnego dnia pojechałam do szpitala. Poszłam do Fera. Bez słowa się do niego przytuliłam.
-Jak on mógł!
-Widziałem tą kłótnię, ale nie chciałem Ci nic mówić, przepraszam
-Nie przepraszaj, to nie twoja wina
Niestety Fer jechał na badania i musiałam wyjść. Wróciłam do domu. Czekał tam Stefano.
-Cześć Katherino!
-Hej, Stefek!-zaśmiałam się widząc jego reakcję.
-Prosiłem Cię, żebyś tak do mnie nie mówiła. Wracając do rzeczy, sesja wyszła wspaniale! Jutro już wszędzie będą wasze zdjęcia. Na bilboardach, w gazetach!
-To świetnie, coś jeszcze?
-Tak, jutro jest gala. Masz się tam stawić z partnerem. Masz chłopaka, no nie?
-Tak
-To dobrze
Pożegnał się i poszedł. Postanowiłam poczytać książkę. Przy czytaniu zasnęłam.
*Marc*
Wyszedłem ze szpitala w środę. Wróciłem do swojej willi i wziąłem porządny prysznic. Po kąpieli zszedłem do salonu. Czekał tam Eric.
-Siema, brachu!
-Siema-odpowiedział.
-Co ty jakiś takiś nie w sosie?
-Musimy im powiedzieć! Ja nie mogę jej tak dłużej okłamywać!
-O czym ty gadasz?!
-Powiedz prawdę Kath! A ja powiem Isabelle
-Porąbało Cię?
-Nie, ale kochasz ją, no nie? Ja kocham Iz i nie chcę jej okłamywać!
-Kocham, ale one znienawidzą nas! Lepiej im nic nie mówić
-Wolisz, żeby same się dowiedziały?-spytał.
-Nie, ale powiemy im, ok?
-Kiedy?
-W swoim czasie, w swoim czasie
Gdy Eric wyszedł zadzwoniłem do Katheriny.
-Tak-odezwała się zaspanym głosem.
-Cześć, misiu!
-Hej, kochanie! Co tam?
-Wyszedłem ze szpitala
-To świetnie
-Wiem, ale mam propozycję dla Ciebie
-A ja mam dla Ciebie-zaśmiała się.
-Jaką?-odezwaliśmy się wspólnie.
-Poszłabyś na mecz w niedziele?
-Poszedłbyś ze mną na gale?
-Tak, przyjdę-odpowiedziała.
-Kiedy ta gala?
-W sobotę
-To pójdę
-Dziękuje,ale muszę iść, bo ktoś dzwoni do drzwi, kocham Cię
-Ja Ciebie też
Rozłączyłem się i poszedłem do pokoju. Położyłem się spać. Rozmyślałem jak powiedzieć Kath prawde.
*Kath*
Ktoś zadzwonił do drzwi. Skończyłam rozmawiać z Marciem. Otworzyłam i zauważyłam, że tam nikogo nie było. Zauważyłam karteczkę.
'Myślisz, że policja mnie powstrzyma?"
Zamarłam. Zadzwoniłam do komisarza.
-Spokojnie, została złapana. Uciekała spod pani domu i policjantom patrolującym pani dom udało się ją złapać
-Mogę poznać tożsamość?
-Melissa Jimenez, do widzenia
-Do widzenia
Co ode mnie chciała była Marca? Wpisałam w google jej imię. To ta dziewczyna, której przywaliłam. No i teraz wszystko jasne. Nie mogłam spać tej nocy, więc zadzwoniłam po taksówkę, bo wolę nie prowadzić nocą samochodu. Jeszcze bym jakiegoś kota potrąciła i co, by było?
Pojechałam do domu Bartry. Weszłam do środka, ponieważ miałam klucze. Poszłam do jego pokoju. Wlazłam mu pod kołdrę i przytuliłam się do jego pleców. Obudził się, ale mnie rozpoznał i jeszcze mocniej mnie przytulił. W ramionach chłopaka szybko udało mi się usnąć.
Przepraszam, że tak późno dodałam :/ Nie mam ochoty na życie, a co dopiero na pisanie rozdziałów :P Następny pojawi się nie wiem kiedy, więc proszę o cierpliwość.
-Co ty tutaj robisz?! Nie wystarczy ci, że przez ciebie Fernando wylądował w szpitalu?-krzyknęłam na niego.
-Przyszedłem odwiedzić moją córeczkę, a co nie mogę?
-Nagle zacząłeś się nami interesować?! Po 8 latach wychowywania się bez ojca i matki?
-Zawsze się wami interesowałem-prychnął-to ty nie odbierałaś telefonu, a Fer nie odpisywał na meile.
Weszliśmy do domu. Usiedliśmy w salonie. Popatrzyłam się na Samuela. Nic się nie zmienił. Te same brązowe oczy i brązowe włosy. Tato jest barczystym mężczyzną. Wzrost ojca odziedziczył Fernando. Ja poszłam w stronę matki. Tylko oczy mam po ojcu.
-Koniec tych uprzejmości-oznajmiłam-Mów prawdę!
-Jaką prawdę?
-Kto zabił matkę? Wiem, że nie zginęła w wypadku!
-Powiedział Ci?
-Tak
-Dobra, więc zacznę od początku. Twoja mama i ja w czasach kiedy ty byłaś mała często się kłóciliśmy. Nie było dnia bez kłótni. Miałaś 12 lat. Pokłóciliśmy się o jakąś głupią rzecz. Ty byłaś u koleżanki. Popchnąłem Julie i upadła. Uderzyła głową o kant stołu. Zawiozłem ją do szpitala, a tobie powiedziałem, że mama zginęła w wypadku samochodowym-skończył i czekał na moją reakcję.
Siedziałam zastygła w szoku. Nie mogłam uwierzyć w to co powiedział. Po chwili jednak zrozumiałam.
-Zabiłeś ją! Jesteś mordercą!
-Nie, to był wypadek. Mówiłem przecież!
-Gdybyś jej nie popchnął, to by nie się nie uderzyła! A teraz proszę opuść ten dom i więcej tutaj nie wracaj. Nie chcę Cię więcej widzieć na oczy!
-Kath...
-Wynocha!-wrzasnęłam.
Wstał, ostatni raz na mnie spojrzał i wyszedł. Opadłam na podłogę. Szlochałam. Do mieszkania wpadła Izzy. Zobaczyła jak leżę na podłodze.
-Co się stało? Widziałam Samuela
-On ją zabił! On zabił mamę-powtarzałam jak mantrę.
-Wiem, kochanie, wiem!-przytuliła mnie.
Siedzieliśmy tam, aż do późnych godzin nocnych. W końcu zmorzył nas sen i poszłyśmy do pokoi spać. Następnego dnia pojechałam do szpitala. Poszłam do Fera. Bez słowa się do niego przytuliłam.
-Jak on mógł!
-Widziałem tą kłótnię, ale nie chciałem Ci nic mówić, przepraszam
-Nie przepraszaj, to nie twoja wina
Niestety Fer jechał na badania i musiałam wyjść. Wróciłam do domu. Czekał tam Stefano.
-Cześć Katherino!
-Hej, Stefek!-zaśmiałam się widząc jego reakcję.
-Prosiłem Cię, żebyś tak do mnie nie mówiła. Wracając do rzeczy, sesja wyszła wspaniale! Jutro już wszędzie będą wasze zdjęcia. Na bilboardach, w gazetach!
-To świetnie, coś jeszcze?
-Tak, jutro jest gala. Masz się tam stawić z partnerem. Masz chłopaka, no nie?
-Tak
-To dobrze
Pożegnał się i poszedł. Postanowiłam poczytać książkę. Przy czytaniu zasnęłam.
*Marc*
Wyszedłem ze szpitala w środę. Wróciłem do swojej willi i wziąłem porządny prysznic. Po kąpieli zszedłem do salonu. Czekał tam Eric.
-Siema, brachu!
-Siema-odpowiedział.
-Co ty jakiś takiś nie w sosie?
-Musimy im powiedzieć! Ja nie mogę jej tak dłużej okłamywać!
-O czym ty gadasz?!
-Powiedz prawdę Kath! A ja powiem Isabelle
-Porąbało Cię?
-Nie, ale kochasz ją, no nie? Ja kocham Iz i nie chcę jej okłamywać!
-Kocham, ale one znienawidzą nas! Lepiej im nic nie mówić
-Wolisz, żeby same się dowiedziały?-spytał.
-Nie, ale powiemy im, ok?
-Kiedy?
-W swoim czasie, w swoim czasie
Gdy Eric wyszedł zadzwoniłem do Katheriny.
-Tak-odezwała się zaspanym głosem.
-Cześć, misiu!
-Hej, kochanie! Co tam?
-Wyszedłem ze szpitala
-To świetnie
-Wiem, ale mam propozycję dla Ciebie
-A ja mam dla Ciebie-zaśmiała się.
-Jaką?-odezwaliśmy się wspólnie.
-Poszłabyś na mecz w niedziele?
-Poszedłbyś ze mną na gale?
-Tak, przyjdę-odpowiedziała.
-Kiedy ta gala?
-W sobotę
-To pójdę
-Dziękuje,ale muszę iść, bo ktoś dzwoni do drzwi, kocham Cię
-Ja Ciebie też
Rozłączyłem się i poszedłem do pokoju. Położyłem się spać. Rozmyślałem jak powiedzieć Kath prawde.
*Kath*
Ktoś zadzwonił do drzwi. Skończyłam rozmawiać z Marciem. Otworzyłam i zauważyłam, że tam nikogo nie było. Zauważyłam karteczkę.
'Myślisz, że policja mnie powstrzyma?"
Zamarłam. Zadzwoniłam do komisarza.
-Spokojnie, została złapana. Uciekała spod pani domu i policjantom patrolującym pani dom udało się ją złapać
-Mogę poznać tożsamość?
-Melissa Jimenez, do widzenia
-Do widzenia
Co ode mnie chciała była Marca? Wpisałam w google jej imię. To ta dziewczyna, której przywaliłam. No i teraz wszystko jasne. Nie mogłam spać tej nocy, więc zadzwoniłam po taksówkę, bo wolę nie prowadzić nocą samochodu. Jeszcze bym jakiegoś kota potrąciła i co, by było?
Pojechałam do domu Bartry. Weszłam do środka, ponieważ miałam klucze. Poszłam do jego pokoju. Wlazłam mu pod kołdrę i przytuliłam się do jego pleców. Obudził się, ale mnie rozpoznał i jeszcze mocniej mnie przytulił. W ramionach chłopaka szybko udało mi się usnąć.
Kath |
Przepraszam, że tak późno dodałam :/ Nie mam ochoty na życie, a co dopiero na pisanie rozdziałów :P Następny pojawi się nie wiem kiedy, więc proszę o cierpliwość.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Dziękuje za każdy pojawiający się komentarz! Dają bardzo dużo motywacji do napisania rozdziału dla Was ♥